Wszystkie wpisy, których autorem jest Tomasz Tarnowski

38. PODSUMOWANIE akcji / ENG: SUMMARY

Słowo Prezydenta Związku Polskich Kawalerów Maltańskich.

Akcja IRONMAN ZA RESPIRATORY to przykład testu naszej wiary w pozytywne zakończenie podejmowanych trudnych zobowiązań i działań. Na początku wielu  zastanawiało się, czy to przedsięwzięcie jest sensowne, później, czy pokonanie dystansu, np. o 2 godziny szybciej od limitu, jest w ogóle realne. Inni, całkiem racjonalnie uważali, że zebranie kwoty 120 000 zł. w środku lata jest niemożliwe. Efekty znamy – są zaskakujące i wspaniałe. Tomka wynik budzi szacunek nawet wśród profesjonalistów, dziennikarze, kibice i my wszyscy jesteśmy zaskoczeni, że tak wiele osób włączyło się czynnie w akcję a 260 wsparło ją finansowo!

Bardzo dziękuję, w imieniu Związku Polskich Kawalerów Maltańskich, Fundacji Maltańskiej, szpitala w Barczewie, ale również w imieniu tych, których nie poznamy, a którym pomożemy uratować życie.

Aleksander Tarnowski

Prezydent Związku Polskich Kawalerów Maltańskich

A word from the President of the Polish Association of Knights of Malta

The IRONMAN FOR RESPIRATORS campaign is an example of our faith in the positive completion of difficult obligations and actions. In the beginning many wondered whether this was a sensible undertaking, and later whether it was at all realistic to cover such a distance, for example, 2 hours under the time limit. Others quite rationally believed that it would be impossible to collect the amount of 120,000 zloty in the middle of summer. We all know the final effects – they are astonishing and wonderful. Tomek’s result has earned respect even among professionals, journalists and fans, and we are all astonished at how many people actively joined the initiative and over 260 provided financial support!

I give you all my sincere thanks, in the name of the Polish Association of Knights of Malta, the Foundation of Malta and the hospital in Barczewo, but also in the name of those we will not meet, but whose lives we will help save.

Aleksander Tarnowski

President of the Polish Association of Knights of Malta

logo_film

Ponad miesiąc temu przekroczyłem metę, stroje od dawna wyprane, rower oddany a Wy ciągle wspieracie szpital darowiznami – dziękuję. Po raz kolejny wraz z Fundacją aktualizowałem wpłaty gdy pojawił się mail z deklaracją znacznej kwoty od wspólników kancelarii prawnej z Poznania (WKB) Wierciński Kwieciński Baehr. Dzień później pojawiła się wiadomość od Xawerego Konarskiego – Kancelaria Traple Konarski Podrecki  – Tomku pozwól, że zaokrąglimy, tak by przekroczyć 200 000 zł, czekam na informację ile brakuje. To mocne zakończenie – a w związku z tym sprawa się uprościła i możemy ogłosić, że:

akcja IRONMAN za RESPIRATORY wygenerowała 200 000 zł

Finansowo wsparło ją około 260 osób a organizacyjnie i doradczo jeszcze kilkanaście więcej, wśród których przewodnikiem po triathlonie był Zdzichu Wojtyło. Każda wpłata miała znaczenie, jednak muszę przypomnieć Tych, którzy uczynili zbiórkę środków realną i to wówczas gdy akcja była mało znana – Anonimowy Przedsiębiorca z Sopotu, Rasabelle Tarnowska, Jerzy Kobyliński, którego okrągły zakład 1000zł za każde 15 minut wygenerował najwyższą jednorazową wpłatę 14000 zł! i Jerzy Jankowski, który zagwarantował 12000 bez względy na wynik. Mamy świadomość, że bez Was końcowy obraz wyglądałby inaczej – stokrotne dzięki.

[Dopisek 15 X 2014] Cóż – postanowiliście, że regularność i symetria nie są obowiązującym kanonem … OK!, oddalamy się od okrągłych 200 tys zł za sprawą nowych darowizn, będę je dopisywał na liście.

Obecność mediów bardzo pomogła w rozpropagowaniu informacji tak o głównym naszym celu jak i jakości działań Szpitala w Barczewie. Dziękujemy telewizji TVP Olsztyn oraz TVN i TVN24, Gazecie Olsztyńskiej za liczne relacje na temat naszego projektu. Gazecie.pl, Dziennikowi Bałtyckiemu, Naszemu Dziennikowi, Nowemu Dziennikowi z NY, tygodnikowi Gość Niedzielny, Radiu Olsztyn, Radiu Gdańsk, radiu Wnet oraz Radiu PLUS, portalom; mmtrojmiasto.pl, biznesnafali.pl – za materiały prasowe. Szczególnie dziękujemy redakcji dziennika Rzeczpospolita za objęcie akcji patronatem.

Szpital zakupił już niezbędny sprzęt a nadwyżkę finansową zagospodaruje zgodnie z potrzebami rozwoju: http://zakonmaltanski.pl/ekstremalnie/2014/10/10/

Nawiązując do samego początku zakończę w ten sposób.

Mam 48 lat, jeszcze miesiąc temu myślałem, że o 30 mniej. Przez 10tygodni mocnej i nieustannej pracy poznawałem swoje granice, ale one ciągle się przesuwały – w końcu zostałem triathlonistą i Ironmanem. Mam dużo znajomych, ale nie wiedziałem, że tak wielu mi zaufa – dzięki Wam udało się zakupić potrzebne respiratory. Zrobiliście to dla szpitala, w którym nie będziecie się leczyć, dla obcych ludzi – to budzi szacunek i pewnie nazywa się dobrocią.

Ta akcja jest już historią. Wszystkim bardzo dziękuję. Tomek

ENG: translation Anna Meysztowicz

I crossed the finish line over a month ago, my gear has long since been washed, the bike returned to its owner, but you continue to support the hospital with your donations – thank you. Once again, together with the Foundation, I have updated the payments upon receiving an email with the declaration of a significant sum of money from the partners of a law firm from Poznan – Wierciński Kwieciński Baehr (WKB). A day later I received a message from Xavery Konarski – of the law firm Traple Konarski Podrecki: Tomek, please let us round up the sum so that it reaches 200,000 zloty, let me know how much is missing.

Therefore, the matter has become much more simple and we are able to announce that

the IRONMAN for RESPIRATORS campaign has generated 200,000 zloty

It has received financial support from approximately 260 people as well as organisational and consultancy support from a dozen or so more – with Zdzichu among which was a guide to triathlon . Each donation has made a difference, however, I must mention those, thanks to whom it became realistic to collect the sum, and that at a time when the campaign was not yet popular – the Anonymous Entrepreneur from Sopot, Rasabelle Tarnowska, Jerzy Kobyliński – whose round bet of 1,000 zloty per 15 minutes generated the highest single payment of 14,000 zloty! And Jerzy Jankowski, who guaranteed 12,000 zloty regardless of the end result. We know that, had it not been for you, the final picture would have looked different – heartfelt thanks.

The presence of the media greatly helped us spread the information both about our principal goal, as well as the quality of the work of the hospital in Barczewo. We would like to thank the television stations of TVP Olsztyn as well as TVN and TVN24 and the Gazeta Olsztyńska newspaper for their many reports about our project. The papers Gazeta.pl, Dziennik Bałtycki, Nasz Dziennik, Nowy Dziennik from NY, Gość Niedzielny weekly, Radio Olsztyn, Radio Gdańsk, Radio Wnet and Radio PLUS, as well as the websites; mmtrojmiasto.pl, biznesnafali.pl – for press materials. We would particularly like to extend our heartfelt thanks to the Rzeczpospolita daily for sponsoring our campaign.

Referring to the very beginning, I will end the same way.

I am 48 years old, even a month ago I believed that it was 30 years less. Over ten weeks of difficult, non-stop work, I came to know my limits but they kept growing – finally I became a triathlon athlete and an Ironman. I have many friends and acquaintances but I did not know so many of them trust in me – thanks to you, we managed to buy the respirators. You did this for a hospital in which you will never be treated, for complete strangers – this commands respect and is probably called goodness.

This campaign is now history. Thank you all very much. Tomek

tt – źródło Mamel Pictures

tt – foto Mamel Pictures

37. bł. Gerard – historia

Dzisiaj przypada wspomnienie błogosławionego Gerarda z Jerozolimy, założyciela Zakonu Maltańskiego. Skorzystam z listu głównego Kapelana Zakonu, JE ks. Biskupa Andrzeja Dziuby, który został opublikowany rok temu.

http://www.zakonmaltanski.pl/news/view/329-blogoslawiony_gerard_z_jerozolimy__list_glownego_kapelana_zakonu_je_ks_biskupa_andrzeja_dziuby

Błogosławiony Gerard z Jerozolimy – nasz Fundator

Może z okazji liturgicznego święta warto jeszcze raz przypomnieć sobie pokrótce curriculum vitae naszego Założyciela. Jest to niezwykle pouczające Boże działanie, które w swej Opatrzności wybiera ludzi i daje im zadania, jednocześnie nie szczędząc potrzebnych łask. Jakże wymowna jest ta historyczna droga, choć tak może odległa, ale jednocześnie jakże ciągle żywa i aktualna. Nie jest ważne, iż jest tam ciągle wiele pytań, niepewności czy stwierdzeń najprawdopodobniej. Ważne jest jednak, że przecież tam w Jerozolimie, u Grobu Jezusa Chrystusa i w prawdzie Jego Zmartwychwstania, dzięki takiemu Błogosławionemu rozpoczęło się „tuitio fidei et obsequium pauperum”.

Bł Gerard - źródło Wikipedia
Bł. Gerard – źródło Wikipedia

Odnośnie do miejsca urodzenia i pochodzenia Gerarda to najczęściej przyjmuje się malownicze Martigues z Prowansji we Francji. Najprawdopodobniej w latach 80 jedenastego wieku przybył do Ziemi Świętej, tak że gdy pod Jerozolimę nadciągnęli krzyżowcy, Gerard już dobrze czuł się i był znany. Jednak z powodu nowego klimatu oraz ogólnych warunków bytowych zachorował i przebywał w hospicjum św. Jana Jałmużnika lub św. Jana Chrzciciela, ufundowanego w 1070 roku przez włoskich kupców z Amalfi dla pielgrzymów przybywających do Świętego Grobu, prawdopodobnie za przyzwoleniem, a może nawet na polecenie kalifa egipskiego Al.-Hakima, zwanego tez Gibbonem, który w tym czasie zarządzał Ziemią Świętą. Zatem „xenodochium” albo hospicjum Gerarda należy najprawdopodobniej identyfikować z tym już wówczas słynnym szpitalem. Po powrocie do zdrowia wstąpił do bractwa szpitalnego, angażując się w posługę chorym i pielgrzymom, a z czasem został nawet jego przełożonym oraz miejscowego szpitala i leprozorium Świętego Łazarza za murami miasta.

W 1097 roku, w czasie oblężenia Jerozolimy, dowódca fatymidzki Iftichar-ad Daul nakazał wydalenie z miasta wszystkich chrześcijan, zapewne z obawy przed ich współpracą z krzyżowcami. Jednak Gerard wraz z współbraćmi – z nieznanych przyczyn – pozostał w murach Jerozolimy. Tradycja głosi, że podczas oblężenia rzucał z murów krzyżowcom chleb. Miał to być znak, iż miasta nie zdobędą głodem, gdyż jest zasobne w pożywienie. Chciał jakoby w ten sposób złamać ich morale. Dziś twierdzi się jednak, że to być może był sposób przekazywania informacji, a może i ukryta forma ich dożywiania. Zatem może swoista funkcja wywiadowcza. Te ostatnia opinię w jakimś stopniu może potwierdza fakt, że zdobyciu miasta bractwo i szpital otrzymał liczne przywileje i nadania.

1099 zdobycie Jerusalem - źródło Wikipedia
1099 zdobycie Jerusalem – źródło Wikipedia

W nowej sytuacji Gerard podniósł rangę i znaczenie tak już słynnego szpitala oraz znakomicie rozwijającego się bractwa. Splendoru dodawał mu św. Jan Chrzciciel, który w tym czasie był szczególnie popularny. Dzięki jego zabiegom dotychczasowa wspólnota zaczęła przekształcać się w samodzielny zakon, zyskując autonomie w stosunku do benedyktynów z pobliskiego opactwa Matki Bożej Łacińskiej, pod opieką których dotąd się znajdowała. Natomiast kształtująca się wówczas nowa reguła współbraci Gerarda wzorowała się na modelu św. Augustyna (+ 430).
Zatem początki tej nowej instytucji charytatywnej oraz związanej z nią wspólnoty wyrosły z potrzeby szpitala zorganizowanego na podstawach głęboko religijnych, wywodzących się z ówczesnych nurtów duchowości zakonnej, odniesionej także do duchowości rycerskich. Jednocześnie nie przyjmowano wielu reform wywodzących się z kręgów papieskich, wynikających zwłaszcza z odnowy monastycyzmu w duchu Cluny. W większości ówczesnych ruchów świeckich ukierunkowania te służyły popieraniu działalności charytatywnej i szpitalnej, m.in. wokół pierwszej wyprawy krzyżowej, odbywającej się pod hasłem „Deum lo vult” – „Bóg tak chce”.

Po ustanowieniu Łacińskiego Królestwa Jerozolimy i dzięki licznym zabiegom Gerarda nowy zakon został zaaprobowany przez papieża Paschalisa II (1099-1118) bullą „Pie postulatio voluntatis” z dnia 15 lutego 1113 roku, adresowanej do „venerabili filio Gerardo institutori ac praeposito hierosolymitani xenodochii eiusque legitimis successoribus in perpetuum”. Sama instytucja otrzymała dostojną nazwę: „Milites hospitalis sancti Johannis Baptistae Hierosolymitani – Rycerze Szpitalni św. Jana Chrzciciela Jerozolimskiego”. Natomiast już w roku 1116 wydzieliło się ze Szpitalników bractwo trędowatych opiekujące się jerozolimskim leprozorium św. Łazarza, które bullą papieża Paschalisa II zostało formalnie ukształtowane w Szpitalniczy Zakon św. Łazarza.

Dzięki zabiegom Gerarda nowa wspólnota zakonna z czasem poddana została pod bezpośredni protektorat Stolicy Apostolskiej („Beati Petri Apostoli Patrocinio”) wraz z zapewnieniem jej prawa do wyboru następców Gerarda, niezależnie od wszelkich interferencji różnych władz kościelnych czy cywilnych. Był to znak wielkiego wyróżnienia, ale zarazem i zaufania. Papież Kalikst II (1119-1124) bullą z 13 czerwca 1120 roku potwierdził i rozszerzył te przywileje. Podobnie postąpili jego następcy. W ten sposób uczynili Szpital św. Jana w Jerozolimie faktycznie wyjętym zakonem religijnym Kościoła, zwłaszcza wobec wielu innych struktur typowych dla tego okresu.

Mimo tak wielu przywilejów oraz rozszerzającego się splendoru Gerard nazywał się po prostu „rektorem szpitala” albo mistrzem Szpitala w Jerozolimie, dopiero jego następcy przybrali tytuł mistrza, a później wielkiego mistrza. Był to szczególny znak szacunku i pokory dla Ziemi Świętej, a zwłaszcza dla Grobu Jezusa Chrystusa. Z czasem rozszerzył działalność nowego Zakonu na tereny poza Ziemią Świętą, wznosząc domy zakonne oraz szpitale i hospicja w miastach portowych i ważnych ośrodkach pielgrzymkowych, szczególnie we Francji i Włoszech. Także m.in. siedem słynnych starożytnych hospicjów zostało oddanych pieczy Zakonu: Bari, Otranto, Tarente, Messyna, Piza, Asti i Saint-Gilles. Wszystkie znajdowały się wzdłuż głównych dróg używanych przez pielgrzymów zdążających do Ziemi Świętej, m.in. przez pierwszych krzyżowców.

Gerard organizował także często pielgrzymki do Ziemi Świętej. Dla ochrony pielgrzymujących a także zapewnienia warunków socjalnych w drodze oraz troski o szpitale i hospicja powołał specjalne oddziały rycerzy – zakonników, którzy nadawali specyficzny charakter nowemu Zakonowi. Tak rozpoczynało się niezwykle trwałe i zarazem owocne „tuitio fidei et obsequium pauperum” (obrana wiary i pomoc ubogim / potrzebującym).

stabili1.gif (74913 Byte)
reguła. Źródło http://smom-za.org
the rule
The rule. Źródło http://smom-za.org

Gerard zmarł 3 wrzenia 1120 r.

Na ścianie jednego z wybudowanych przez niego budynków klasztornych umieszczono wymowne epitafium:

„To spoczywa Gerard, najpokorniejszy spośród mieszkańców Wschodu,
Sługa ubogich i troskliwy opiekun przybyszów,
Postaci był niepozornej, lecz serce jego promieniało szlachetnością.
O jego zasługach niechaj świadczą te mury.
Zawsze przewidujący, staranie wypełniał swe obowiązki,
Podejmował się licznych zadań rozmaitej natury,
Wziął wiele krajów w swe troskliwe ramiona
I zbierał zewsząd środki, by nakarmić swych braci”.

Błogosławiony Gerardzie, módl się za nami.
Bp Andrzej F. Dziuba

36. credo / ENG:

Jestem stworzony z wiary i miłości – nie strachu i zwątpienia tworzą mnie tysiące kroków a nie jeden skok, działania nie deklaracje wytrwałością pokonuję bariery wyznaję zasadę, że dopóki walczę jestem zwycięzcą

I am made of faith and love – not of fear and doubt I am comprised of thousands of steps, not one leap, actions not declarations I break barriers through perseverance I believe in the principle that as long as I am fighting, I am a winner

 logo_film

 

Te słowa wykuwały się przez okres przygotowań do Ironmana, są sprawdzone a przez to prawdziwe a zakończone sentencją Św. Augustyna bardzo motywują. Niech służą jako credo dla kolejnych projektów w ramach zakonmaltanski.pl/ekstremalnie

Wkrótce akcja IRONMAN ZA RESPIRATORY przejdzie do historii, jeszcze czekamy na ostatnich, którzy zadeklarowali honorowy zakład, jest ich niewielu. Jednocześnie już dzisiaj ośmielam się zaprosić do dalszej drogi – sporo jest do zrobienia. Ja już wyruszyłem.

Aktualnie na koncie Fundacji znajduje się 182 528 zł.

ENG: translation Anna Meysztowicz

These words were carved out during my preparations for Ironman, they have been tested and therefore true and, ending with the maxim of St. Augustine, are very motivating. Let them serve as a credo for subsequent undertakings within the scope of zakonmaltanski.pl/ekstremalnie

Soon the IRONMAN FOR RESPIRATORS challenge will become history but we are still waiting on the final donors who have declared their honorary bets; there are very few left. Simultaneously today I boldly dare invite you on a further journey – there is a lot to do. I have already begun.

At present the balance of the Foundation’s bank account amounts to 182 528 zł.

Herb Zakonu Maltańskiego
Herb Suwerennego Zakonu Maltańskiego

 

Suwerenny Zakon Maltański, to jedna z najstarszych instytucji zachodniej i  chrześcijańskiej cywilizacji. Powstał w Jerozolimie ok. roku 1050, jest zakonem rycerskim, którego członkami są  głównie osoby świeckie. W 1113 roku papież Paschalisa II, wydał bullę nadając Zakonowi pełną suwerenność, tak od władz świeckich jak i kościelnych.

Przez okres wojen krzyżowych Zakon stworzył strukturę państwową, a utrzymując przez kilkaset lat najwyższą w świecie sprawność bojową stał się prawdziwym przedmurzem chrześcijańskiej Europy dla świata muzułmańskiego. Wówczas to zyskał wielkie znacznie i prestiż, które pozwalają w dzisiejszym świecie działać charytatywnie w blisko 120 krajach. Posługa szpitalnicza, która jest główną misją Zakonu Maltańskiego, niesiona jest pod białym ośmiokątnym krzyżem na czerwonym tle, który znany jest wszędzie jako symbol ratownictwa.

Na ziemiach polskich Zakon obecny jest od początku XII w., z wyjątkiem okresu komunizmu kiedy działalność Zakonu była zakazana. Od lat 1921 r. działa związek narodowy – Związek Polskich Kawalerów Maltańskich, który jest oficjalną organizacją reprezentującą Suwerenny Rycerski Zakonu Szpitalników Świętego Jana Jerozolimskiego zwanego Rodyjskim i Maltańskim.

Aktualnie w Polsce funkcjonuje 6 Ośrodków Pomocy dla Osób Niepełnosprawnych 12 placówek Maltańskiej Służby Medycznej 2 szpitale, hospicjum 2 Domy Pomocy Społecznej i 2 Placówki Terapii Zajęciowej dla Osób Niepełnosprawnych. Łącznie, w 2013 roku sprawowaliśmy stałą opiekę szpitalną  nad  ponad 300 osobami przez 365 dni w roku oraz dodatkowo, jednorazową pomoc otrzymało  blisko 48 000 osób. Tylko w jednej przychodni onkologicznej w Poznaniu, przez kilkanaście lat 85 000 osób uzyskało bezpłatną pomoc.

Dzięki jakości pracy swoich członków i dochowaniu tradycji, Zakon Maltański posiada pozycję gwaranta wykonania misji dobroczynnych, jest wiarygodnym powiernikiem środków przekazywanych na te cele.

www.zakonmaltanski.pl

The Order of Malta is one of the oldest institutions of western and Christian civilisation. It was founded in Jerusalem in approximately 1050, and is an order of knights, whose members are primarily secular. In the year 1113, Pope Paschal II issued the bull granting the Order full sovereignty from both secular as well as church authorities.

During the Crusades, the Order formed a state-like structure and, upholding for several centuries the world’s highest combat efficiency, became a true forefront of Christian Europe for the Muslim world. At the time it gained great significance and prestige, which at present enable the Order to act as a charity in close to 120 countries. Hospital services, which are the principal mission of the Order of Malta, are provided under the white octagonal cross on a red backdrop, which is known worldwide as the life-saving symbol.

The Order has been present in Poland since the early 12th century, aside from under Communist rule, when the activity of the Order was banned. Since 1921, a national association has been active in Poland – the Association of the Polish Knights of Malta, which is an official organisation representing the Sovereign Military Hospitaller Order of Saint John of Jerusalem known as of Rhodes and Malta.

Presently there are six active Help Centres for Disabled Persons in Poland and twelve Malta Medical Service posts, two hospitals, a hospice, two Social Welfare Houses and two Occupational Therapy centres for the Disabled. In 2013 we provided hospital care for over 300 people over 365 days as well as, additionally, one-off assistance to nearly 48,000 people. Just one oncology clinic in Poznan, over a dozen or so years, has treated 85,000 patients free of charge.

Owing the quality of the work of its members and maintaining its tradition, the Order of Malta upholds a position of guaranteeing the provision of goodwill missions, and is a credible trustee for monetary donations for such causes.

www.zakonmaltanski.pl

35. OPINIE EKSPERTÓW / ENG: opinions

Czekamy na ostatnie zadeklarowane wpłaty, jednocześnie miło mi poinformować, że na koncie Fundacji pojawiło się w sumie 176807 zł.

Planuję, by 10 października podesłać końcowe rozliczenia, co nie znaczy, że ostateczne, gdyż konto Fundacji jest stale otwarte.

Otrzymałem wpisy od Wojciecha Ratkowskiego i Zdzicha Wojtyło – dziękuję.

Wojciech Ratkowski jeden z najlepszych maratończyków na świecie w latach 80tych, mistrz Polski z 1984 roku, z czasem 2 godz.12 min.

http://zakonmaltanski.pl/ekstremalnie/2014/08/07/

ENG:  translation Anna Meysztowicz

We are still waiting for all the pledged payments, at the same time I am happy to report that the Foundation’s account has been credited with a total of 176807 zł.

I plan to send you the final settlements on 10 October, which does not mean that this is the last call for payments, because the account is still open.

I have received two entries, one from Wojciech Ratkowski and one from Zdzichu Wojtyło.

Wojciech Ratkowski – one of the world’s best marathon runners of the 1980s, Polish champion of 1984, with a time of 2 h, 12 min. http://zakonmaltanski.pl/ekstremalnie/2014/08/07/

Wojciech Ratkowski Żródło maratonypolskie.pl
Wojciech Ratkowski Żródło maratonypolskie.pl – rekord życiowy w maratonie 2h12min

Gratuluję, podziwiam i zazdroszczę.

Bo co ja, maratończyk, którego wysiłek trwa niecałe trzy godziny mogę powiedzieć o Twoim wyczynie. Ironman po 10 tygodniach przygotowań! Naprawdę trudno sobie to wyobrazić. A trochę się znam na treningu. To, czego dokonałeś może dotyczyć tylko nielicznych osób, które jak nikt inny wierzą w to co robią i mają tzw. charakter. Bez tych cech nie byłoby takiego rezultatu. Tu zwyciężyła, moim zdaniem, przede wszystkim psychika sportowca. Tak często podkreśla się, że ta właśnie składowa jest być może najważniejsza dla zawodnika. Ciało można wytrenować, z psychiką trzeba się chyba urodzić. I Ty ten dar posiadasz. To dobrze wróży wszystkim innym Twoim przedsięwzięciom. Szkoda tylko, że jest was niewielu. I tu przestroga dla tych, którzy chcieliby być może Ciebie naśladować. W innych rzeczach tak, w ironmanie niekoniecznie. Tomek, życzę realizacji wszelkich zamierzeń, i być może znowu kiedyś spotkamy się na leśnych ścieżkach.

Pozdrawiam, Wojtek.

My congratulations, admiration and envy.

Because what can I, a marathon runner, whose efforts last less than three hours, say about your achievement. Ironman after 10 weeks’ preparation! This is truly difficult to imagine. And I know something about training. What you have done can only be achieved by few who, like no one else, believe in what they are doing and have character. Without these features there would be no such result. What won here, in my opinion, is above all the psyche of an athlete. It is often stressed that this component in particular is quite likely the most important for a competitor. The body can be trained but the psyche, you probably need to be born with. And you have this gift. This bodes well for all your future undertakings. It is just a shame that there are so few of you. And here is a warning for those who may want to follow in your footsteps. For other things yes, for Ironman not necessarily. Tomek, I sincerely hope that you may fulfil all your future plans and perhaps we will meet once again on the forest trails.

Sincerely, Wojtek

2. Zdzichu Wojtyło weteran polskiego triathlonu http://zakonmaltanski.pl/ekstremalnie/2014/07/

Zdzichu Wojtyło – veteran of the Polish triathlon http://zakonmaltanski.pl/ekstremalnie/2014/07/

zdzisław Wojtyło

Od 1994 roku aktywnie amatorsko uprawiam triathlon. Specjalizowałem się w przygotowaniach do dystansu długiego, który pierwszy i jak do dotąd jedyny raz ukończyłem w piątym roku przygotowań w 1999 r. w Roth (Niemcy) z czasem  11:04:28 godz. Podkreślam w piątym roku aktywnego treningu podjąłem wyzwanie na tym dystansie. Dlatego na tym tle rozpatruje wyczyn jakiego dokonał Tomek.

Od samego początku, kiedy Tomasz poprosił mnie o jakąkolwiek pomoc w realizacji Jego planu, którym była akcja charytatywna, z dużym niepokojem a nierzadko ze zwątpieniem obserwowałem początki przygotowań. Dynamizm postępów z upływem  czasu zaczynał rozwiewać moje wątpliwości co do końcowego rezultatu. Zakład jaki przyjąłem dzień przed startem celował w możliwość ,,złamania” 13 godzin przez Tomka. Do tego ostatniego dnia przed startem upłynęły dwa i pół miesiące katorżniczych przygotowań. Mało kto zdaje sobie sprawę jak można pogodzić pracę , obowiązki rodzinne i wyczerpujący trening, któremu trzeba poświęcić od 2 do 6 godzin dziennie. I to co najgorsze, dla obserwatorów z zewnątrz, rodzin, a dla nas triathlonistów najcenniejsze to walka z bólem, znużeniem, apatią, zniechęceniem i w końcu ze zwątpieniem kiedy dochodzą kontuzje lub przetrenowanie. Zagrożenia są realne: kolizje i upadki na rowerze, skręcenia stawów i upadki na biegu w terenie, liczne zagrożenia na otwartym akwenie – zderzyłem się kiedyś z oponą dryfującą tuż pod powierzchnią wody a kolega zaplątał się w sieci kłusowników – strach może zdziałać wiele na środku akwenu, w końcu nieuchronne przeciążenia. .

Triathlon to styl życia, styl i sposób na życie, a Ironman to królewski dystans. Nic przed i po nie jest takie same. Zmienia wszystko w Tobie. Od ciała do głębi duszy. Uczy pokory, cierpliwości, stajesz się lepszy. W sposób fair-play walczysz o swoje miejsce w tej zdumiewającej grupie ludzi czerpiących radość z bezinteresownego wysiłku . Pomagasz innym. Po latach ustępujesz z tej drogi robiąc miejsce następnym. Przekazujesz wiedzę i motywujesz słabszych, dodajesz otuchy debiutantom, wspólnie z nimi po raz kolejny słuchasz szumu roweru, chrzęstu ścieżki, plusku wody – chcesz, by i oni to polubili.

Od startu do mety przeniesie Cię moc i siła z przebytych kilometrów na treningu.

W dniu poprzedzającym start czujesz napięcie i niepokój. Każdy drobny szczegół może wykluczyć Cię w dążeniu do celu. Włączona klimatyzacja w aucie, drobna infekcja, błahe potknięcie to potencjalne zagrożenia. Startowa forma sportowa to stan nierównowagi organizmu. Jesteś dobry tylko w tym co ma nastąpić. Ale ten wytrenowany organizm, pozornie bardzo silny, jest kruchy.

I w końcu dzień prawdy. Czy dam radę? Nie ma już pytań.

Since 1994 I have actively participated in triathlons as an amateur. I specialised in preparations for long distance, which I completed for the first and thus far only time in my fifth year of preparations in 1999 in Roth (Germany) with a time of 11:04:28 h. I stress here that in my fifth year of active training, I undertook a challenge of this distance. That is why I am examining Tomek’s effort from this perspective.

From the very beginning, when Tomek asked me for help in carrying out his plan, which was a charity activity, I observed his initial preparations with a large dose of concern and often doubt. The dynamics of his progress within time began to disperse my doubts as to the end result. The bet that I took on the day before the start was on Tomek “breaking” 13 hours. Until the last day before the start, Tomek underwent two and a half months of extreme preparations. Few people realise how it is possible to reconcile work, family commitments and exhausting training taking up 2 to 6 hours a day. And what is worst for the external observer, the families, and most valuable to us triathlon competitors, is the battle with the pain, lassitude, apathy, despondency and finally with the doubt caused by contusions or overtraining.  The threats are authentic: collisions and falls on the bike, twisting joints and falls in cross country running, numerous threats on the open water – I once collided with a tyre that was drifting just beneath the water’s surface and my friend got caught up in a poacher’s net – fear can do a lot out in the open water – finally the inevitable overstraining.

Triathlon is a lifestyle and a way of life and Ironman is a hell of a long distance. Nothing before or after is the same. It changes everything about you. From your body to the depths of your soul. It teaches humility and patience, you become a better person. In fair play you battle for your position in this astonishing group of people deriving joy from selfless physical effort. You are helping others. After years you leave this path, making room for newcomers. You pass on your knowledge and motivate the weaker, you encourage novices, together with them you again listen to the swoosh of the bike, the crunch of the path, the splash of the water – you want them to come to love it too.

From the start to the finish line, you will be carried by the strength and power of the kilometres clocked up during training.

The day before the start you feel tension and unrest. Every tiny detail can stop you from reaching your goal. The air conditioning in the car, a small infection, trivial tripping up are all potential threats. The starting condition is a state of imbalance of the organism. You are only good at what is next. But this trained organism, seemingly very strong, is fragile.

And finally the day of reckoning. Will I manage? There are no more questions.

 

DSC_0315

Wchodzisz do wody i nie czujesz zimna. Stajesz w grupie –  3-2-1 ruszasz. Pralka- jeden wielki wir spienionej skotłowanej wody. Nie ma w tym tyglu dobrego sposobu – tylko gaz, jak najszybciej wyjść z ,,pralki” przez pierwsze 200-300m walczysz o przetrwanie. Dystans nie ma znaczenia, musisz złapać  rytm, uspokoić oddech, dostrzegasz pierwsza boję, nawrót i znowu ,,pralka” i znowu to samo – „dzida” do mety.

You enter the water and you don’t feel the cold. You stand in a group for 10 seconds. 3, 2, 1 – you’re off. A washing machine – a great vortex of swirling, foamy water. There is no good method here – only to accelerate, and exit the “washing machine” as quickly as possible. For the first 200-300 m you battle to survive. The distance has no meaning, you must catch your rhythm, calm your breathing, you see the first buoy, you turn around, the “washing machine” once again, and more of the same – you “spear” to the end.

3 pływanie T i Z

Jazda na rowerze to czas dla siebie .Jesteś sam na trasie poza nawrotami gdzie grupki kibiców dopingiem zmuszają cie do mocniejszego obrotu korbą. Po kilku godzinach ,,deptania „w  trudnej pozycji rozpoczyna się festiwal bólu. Nic nie jest tak dobre na ból jak kolejny, większy. Drętwieją kark, plecy, ramiona, w końcu i dłonie. Tylko nogi się cieszą, kręcąc swoje  koła zakute w kierat karbonowych korb.

The cycling is time to yourself. You are alone on the trail aside from where groups of fans, with their cheering, force you to pedal harder. After a few hours of “stomping” in a difficult position, the festival of pain begins. There is nothing as good for the pain as even worse pain. You lose feeling in the back of your neck, your back, shoulders, arms and finally your hands. Only your legs are happy, turning their wheels.

DSC_0367

Bieg na dystansie maratonu (42km 195m) to konkurencja, o której napisano już prawie wszystko. Z perspektywy przebytego dystansu na rowerze, pływanie jest tylko przygrywką i teraz zaczyna się brama do piekieł. Ból jest stały i  tylko na początku wygląda na do opanowania, później już niczego nie próbujesz, musisz zaakceptować. Z każdym kolejnym krokiem doznajesz zdumiewających stanów. Od skrajnego wyczerpania gdzie słyszysz już tylko pulsowanie krwi w skroniach, po euforię gdy strumieniem wlewają się endorfiny. W końcówce biegu na ostatnich 2 km gdy kres męki jest na odległość wzroku dostrzegasz granice swoich możliwości. Endorfiny napędzają ostatnie chwiejne kroki przed metą. Fizycznie prawie już nie istniejesz, jesteś tylko tym co w umyśle i duszy.

Koniec meta.

The long-distance marathon run (42 km 195 m) is a race about which nearly everything has been written. From the perspective of the distance travelled by bike, the swim is just a prelude and now the gates to hell are truly opening. The pain is constant and only looks manageable at the beginning, later you stop trying to ease it, you must accept it. With each subsequent step you experience astonishing conditions. From extreme exhaustion, where you can only hear your blood pulsing in your temples, to euphoria when the endorphins pour in like a river. At the end of the run, the final 2 km, when the end of your ordeal is within your eyesight, you notice the limits of your abilities. The endorphins propel your final shaky steps before the goal. Physically you barely even exist anymore, you are but your mind and your soul.

The finish line.

DSC_0374

Co powoduje w ludziach, że zadają sobie takie męki? Myślę że oprócz dumy z oczywistego sukcesu ukończenia, to stan ,,nieważkości” jaki towarzyszy przez cały czas. Czas gdzie nie dzwonią telefony,  gdzie nie dociera do Ciebie plastikowy świat pozorów. Tu nie ma ważniejszej sprawy jak to, by dotrwać do mety.

Ironman to czas medytacji i rekolekcji.

Wyzwanie jakie podjął Tomasz miało szlachetny cel. Skutkuje realną pomocą ratowania życia ludzkiego – cel wybitny. Cel godny Rycerza i Ironmana.

Gratuluję Tomku.

What inspires people to put themselves through such an ordeal? I think that, aside from the pride in the obvious successful completion, it is the state of “weightlessness” that accompanies you for the entire time. A time when the phone doesn’t ring, when the plastic world of appearances cannot reach you. All that matters here is reaching the finish line.

Ironman is a time of meditation and retreat.

The challenge that Tomasz took on had a noble aim. It resulted in authentic help in saving human lives – a notable goal. A goal worthy of a Knight and an Ironman.

Congratulations Tomek.

34. T-shirt EKSTREMALNIE

Jest koszulka sportowa – osobiście zamawiam czarną

koszulka-prawa

Formuje się grupa, która chce pobiec w dniu 9 listopada w Krakowskim Biegu Niepodległości na 11 km – już wykupili pakiety startowe i pobiegną w naszych koszulkach! [http://biegniepodleglosci.com.pl/biegu/ – liczba miejsc ograniczona.]

Biegów listopadowych z tej okazji będzie więcej i to w całej Polsce, dlatego pomyśleliśmy, że może inne osoby zamierzają wziąć udział   i zechciałyby pobiec w naszej koszulce.

Jeśli tak, to proszę składać zamówienia do 15 października: piotr.sulima@zakonmaltanski.pl kom: 604 237 007.

Piotr prowadzi http://www.sklep.zakonmaltanski.pl/kontakt i tam też można będzie znaleźć inf. o koszulce + kilka ciekawych rzeczy.

Cena 33 zł koszulka + 15 zł przesyłka, ewentualnie odbiór osobisty (+2 zł) w Krakowie, Warszawie lub Sopocie – zainteresowanych poinformujemy o adresach odbioru.

W zamówieniu podajcie ilość szt. i rozmiary / K lub M / Spiro lub bawełna. K- damski fason jest inny – info. w e-sklepie.

Koszulka SPIRO 160g./m2 – 100% poliester , sportowa, odprowadzająca wilgoć, szybkoschnąca, kryte szwy – wg. mnie OK.

M

S

M

L

XL

2XL

UK

37

40

43

46

49

EURO

46

50

52

56

58

 

K

XS

S

M

L

XL

UK

8

10

12

14

16

EURO

34

36

38

40

42

 

Dla sympatyków kibiców proponujemy koszulkę bawełnianą (biała, czarna 190g) –w cenie 23 zł + koszt dostawy.

koszulka bawełniana - rozmiary męskie
koszulka bawełniana – rozmiary męskie

 

 

koszulka bawełniana - rozmiary damskie
koszulka bawełniana – rozmiary damskie

 

 

 

 

33. open water – wyzwanie nie dla Ciebie? /ENG: open water – this challenge is not for you?

Na konto fundacji spłynęło: 156.921 zł – Na liście darczyńców realizację zaznaczam wytłuszczeniem nr oraz dodaje na końcu „- OK” lub – darowizna zrealizowana – jeśli występują jakieś nieścisłości proszę o maila.
A total of 156.921 zł has been paid into the Foundation’s account. I mark the donor’s nr in bold on the list and add “OK” or “donation received” – if something isn’t right, please email me.

„To mnie nie dotyczy”, „to nie dla mnie” – tak większość pomyśli, bo po co cokolwiek zmieniać, nawet na pół roku. Gdy wyruszałem w 10tygodniową podróż w nieznane, słyszałem sympatyczne słowa: zostań z nami, zrzucimy się na respiratory, były też słowa na ostro: przegiął, a parę osób zacytowało z dumą receptę na długowieczność Winstona Churchilla, whisky cigar, and no sports. -:) Również stosowałem tę receptę (w części) ale błysku geniuszu premiera Anglii nie zaznałem.

“This doesn’t concern me,” “this is not for me” – that’s what most people would think, because why change anything even for six months? When I was setting off on my 10 week voyage into the unknown, I heard the friendly words: stay with us, we’ll chip in for the respirators, there were also harsh words: he’s overdoing it, and a few people even proudly quoted Winston Churchill’s recipe for longevity: whisky, cigar and no sports. I had also applied this recipe in part, but did not experience the flash of genius of the English Prime Minister.

źródło: www.365cigars.com
źródło: www.365cigars.com

 

Po 3 miesiącach , dzięki kilku rozmowom i listom zrozumiałem, czym więcej stał się ten projekt – na pewno jest charytatywny, ale dodatkowo ma za zadanie promować m.in. takie zasady jak poświęcenie, wyrzeczenie, konsekwencja w dążeniu do celu. Otacza nas medialna rzeczywistość, w której te cechy, albo są zarezerwowane dla największych i nieosiągalnych jak Justyna, czy Adam, (Kowalczyk, Małysz) albo traktowane jako naiwność, lub archiwalne wykopalisko.

Co proponuję? To samo, czyli półroczną podróż dla każdego w nieznane, tam gdzie nigdy nie był a dzisiaj, nie wyobraża sobie by mógł być. Wymagane są: konsekwencja w dążeniu do celu, dieta, z pewnością włączenie regularnego, poważnego treningu. Wiedząc sporo o bieganiu, przeciążeniach, nie lubiąc polskich dróg, gdzie rower jest nadal intruzem, proponuję wyzwanie pływackie w 2 odsłonach.

After three months, owing to several conversations and letters, I came to understand just how much more this project represents – it is certainly for charity but, additionally, has the task of promoting, among others, such principles as dedication, sacrifice and being consequential in reaching for goals. We are surrounded by a media reality where these characteristics are either reserved for the greatest and unattainable such as Justyna (Kowlaczyk) or Adam (Małysz), or treated as naïve or part of a bygone era.

What do I propose? The same, i.e. a six-month journey for everyone into the unknown, somewhere they have never before been and cannot imagine themselves today. What is required are: consequence in reaching for your goal, diet, and definitely the inclusion of regular, serious training. Knowing quite a lot about running, overstraining, and not liking Polish roads where bicycles continue to be intruders, I propose two types of swimming challenges.

przed startem wyścigu dookoła sopockiego molo
przed startem wyścigu dookoła sopockiego molo

1. Dzieci i (dzisiaj) słabo pływający – wyścig pływacki dookoła mola w otwartym morzu na dystansie 1300m. Latem w Sopocie odbywają się 3 edycje (do wyboru) organizowane przez MOSiR Sopot http://www.mosir.sopot.pl/#!20140823relacja/c13ij , udział jest bezpłatny, zapisy w dniu startu – można praktycznie przyjechać na prognozę pogody. Pływanie w morzu jest inne, znacznie bardziej wymagające, dodatkowo w tłoku pojawia się stres, konieczność omijania innych – opisywałem to w blogu sierpniowym. Popłyniemy razem! Zdzicha też namówię, może i profesor pływania, ekspert od techniki open water (total immersion) Tadeusz Czepukojć dołączy, będę go zapraszał.

2. Dorośli, osoby korzystające z nadmiernej ilości kilogramów, miłośnicy Winstona – dla Was mam coś więcej – wyścig pływacki 3 mola – Gdynia – Sopot – Gdańsk Brzeźno = 10km open water. Okres startu do ustalenia na wiosnę, ale gotowość powinna być już pod koniec czerwca. Warunkiem – temp. wody > 17stC i pianki pływackie. Przewidywany czas 1km: 30-35 minut. Start na własną odpowiedzialność, zalecam badania medyczne. Popłyniemy wzdłuż brzegu, z zabezpieczeniem indywidualnym (bojki) i kajakami (foto + dożywianie). Musi Was być minimum 3 osoby, może pojawić się niewielkie wpisowe związane z wynajęciem zabezpieczenia WOPR.

1. Children and weaker swimmers – a swimming race around the pier in the open sea at a distance of 1,300 m. Three editions (to choose from) take place in Sopot over the summer, organised by MOSiR Sopot http://www.mosir.sopot.pl/#!20140823relacja/c13ij, there are no participation fees and you sign up on the day – you can pretty much arrive depending on the weather forecast. Swimming in the sea is different, much more demanding, additionally it is stressful to swim in a crowd, needing to avoid others – I described this in my blog in August. We’ll swim together! I will also convince Zdzichu, perhaps even the swimming coach, expert in the open water total immersion technique, Tadeusz Czepukojć, will join in – I will invite him.

2. For the adults, those with a few extra kilos, fans of Churchill – for you I have something more – the 3 pier swimming race – Gdynia – Sopot – Gdańsk Brzeźno = 10 km open water. Starting time will be agreed upon in Spring but should be set by the end of June. The condition – a water temperature of > 17°C and wetsuits. Foreseen time per 1 km: 30-35 minutes. Start at your own risk, I recommend getting a medical check-up first. We will swim along the water’s edge with individual safety tow buoys and kayaks (photos + food). There must be at least 3 of you, there might be a small participation fee associated with hiring WOPR security.

 

Sopot wschód słońca
Sopot wschód słońca

3. To wyzwanie jest możliwe do pokonania w sposób indywidualny. Maraton Hel-Gdynia, ok. 20km w wodzie, można przepłynąć w ramach zawodów, do których trzeba się samemu zgłosić, uzyskać kwalifikację ect. http://bctgdyniamarathon.pl/strona-glowna/. Osobę, której uda się dostać na te zawody prosimy o współpracę przy tworzeniu bloga – chętnie opowiemy o przeżyciach, przygotowaniach i emocji startowej.

Każda z osób, która chce wziąć udział w wyzwaniu, będzie proszona o zorganizowanie akcji fundrisingowej w swoim gronie. Zbieramy nadal dla Fundacji Maltańskiej. Proponuję prostą formułę.

1) obstawiamy każdą minutę w wyścigu dookoła molo sopockiego – np. 1 zł, to przy 40 minutach = 40 zł. Można obstawiać większą ilość uczestników.

2) obstawiamy każdy przepłynięty km, co z góry określa górną granicę 10km x (kwota) i dopuszcza możliwość wcześniejszego wyjścia z wody. Można obstawiać większą ilość uczestników

Póki co będę przyjmował zgłoszenia na maila tomasz.tarnowski@zakonmaltanski.pl

Opisy Waszych przygotowań, przepoczwarzania się, również chcielibyśmy opisać – czasu jest sporo damy radę.

3. It is possible to individually overcome this challenge. The Hel-Gdynia marathon, around 20 km in the water, can be swum as part of the competition where you must sign up personally, obtain the necessary qualifications, etc. http://bctgdyniamarathon.pl/strona-glowna/. We ask that the person who succeeds in qualifying for this competition cooperate with us on the blog – we are happy to write about the experiences, preparation and emotions of taking part.

Each participant in this challenge will be asked to organise fundraising activity within their own circle. We are collecting for the Malta Foundation. I propose a simple formula:

1) we bet on every minute of the race around the pier in Sopot (Molo) – e.g. 1 zloty per minute, which gives 40 zloty for 40 mins. Bets can be placed on more than one participant.

2) we bet on every kilometre swum, which sets the price automatically at 10 km x amount declared, and gives the possibility to leave the water earlier. Bets can be placed on more than one participant.

I am accepting candidates by email at tomasz.tarnowski@zakonmaltanski.pl

We would also like to describe your preparations and your personal transformations – there is quite a lot of time, we will manage.

Sopot wschód słońca
Sopot wschód słońca

 

32. nowe wyzwania/ENG:NEW CHALLENGES

Aktualnie czekamy na spływ zadeklarowanych środków na konto Fundacji – pojawiało się już 112 000 zł. Są osoby, które wpłaciły więcej niż deklarowały, pojawiają się nowi darczyńcy – serdecznie dziękujemy w imieniu Fundacji Maltańskiej. Dzisiaj jest nas 240, –  czuję się zobowiązany …

At present we’re waiting for the declared donations to make it to the Foundation’s account. New contributors have also joined. I’d like to thank you all on behalf of the Foundation.

Fundacja Polskich Kawalerów Maltańskich w Warszawie „Pomoc Maltańska”
Nr rachunku bankowego PKO BP S.A.
51 1020 1156 0000 7602 0089 7512
z dopiskiem „TT – respiratory”

 

Otrzymałem sporo krzepiących słów, dotyczących bloga, to miłe . Są osoby, które nawet zachęcają do kontynuowania, ale na horyzoncie widzę raczej porażkę. Pisać trzeba o czymś, więc musiałby ruszyć kolejny projekt. Pewne pomysły są, ale strach mnie ogarnia gdy pomyślę o organizacji i składaniu kolejnego życiowego puzzla. 26 lipca, w jednym z pierwszych blogów napisałem: drugi film pokazuje, że Ironman’i szukają nowych wyzwań, dla swojej dyscypliny, albo też miejsc, gdzie zawodnicy próbują się zatrzymać lub rozstać z tym sportem.

I’ve received many words of encouragement regarding this blog, which was nice. Some people even suggest I should continue with it, but I see defeat at the horizon. One has to write about something, so we would have to start another project. There are some ideas but I tremble at the thought of organizing it and putting together another jigsaw puzzle in my life. In one of the early posts, on July 26th, I wrote: the second video shows how the men and women made of steel seek new challenges for their discipline, and also new places where they try to stop or give up this extreme sport.

Norseman - wejście do lodowatej wody - źródło tritalk.co.uk
Norseman – wejście do lodowatej wody – źródło tritalk.co.uk/Norseman – entering the icy water – Source: tritalk.co.uk

Start w sierpniu 2015 r. w ekstremalnej formule Ironmana – czyli bez wsparcia organizatorów (jedzenie), lodowata woda fiordów, w której trzeba przepłynąć 4km, czyli spędzić ok 1h20minut, 180km trasa jazdy rowerem w ruchu samochodowym, z podjazdami na 1200mnpm, maraton startujący z 190mnpm i wspinający się od 26km na górę (1880mnpm) podobną do Kasprowego Wierchu, z której potem trzeba jeszcze zejść – oznaczałby w moim przypadku, że w 11 miesięcy od debiutu triathlonowego stanąłbym na starcie Norsemana.

Entering in August 2015 the extreme Ironman formula challenge – no organizer support (food), ice cold water in the fiords (4 km), 180 km of cycling with steep stretches at 1,200 m above sea level, the marathon starting out at 190 m above sea level and ascending Gaustatoppen (1,880 m above sea level), the highest peak of Norway’s Telemark county, which you then need to descend from – all this would mean that in my case I would stand at the starting line of Norseman 11 months after my triathlon debut.

Isklar Norseman Extreme Triathlon. By Jeff J Mitchell (GETTY) - źródło google
Isklar Norseman Extreme Triathlon. By Jeff J Mitchell (GETTY) – źródło google/Isklar Norseman Extreme Triathlon. By Jeff J Mitchell (GETTY), souce: google
źródło-  www.synergiecoaching.com
meta maratonu na wysokości 1880mnpm/Marathon finishing line at 1,880 m above sea level

Zaglądałem na listę startową i z 284 zawodników w roku 2014, Zdzichu byłby vice seniorem zawodów. Ten film świetnie oddaje istotę wyzwania : https://www.youtube.com/watch?v=UiO-JRegQmM

Może jakaś firma, pomogłaby w realizacji traktując to jako swoją akcję CSRową? W oparciu o nową, tym razem 10 miesięczną opowieść można kontynuować charytatywną akcję Zakonu Maltańskiego, zachęcając różne środowiska do włączenia się . Czy to jeszcze kogoś z Was zainteresuje, czy możliwe jest utrzymanie ciekawej narracji, która przyciągnie na tyle, by nie doznać przesytu a dodatkowo jeszcze zachęcać innych? Nie wiem. Z lekką pomocą przyjaciół moglibyśmy zanurzać się etapami w długą i fascynującą historię Zakonu Maltańskiego przeplatając ją krótkimi informacjami o VO2max, kadencji, włożeniu dłoni do wody przed napływem, pod kątem 60 stopni.

Po co?

Zakładam, że  parę kart z historii nikomu nie zaszkodzi, ale również, że kilku z Was również będzie chciało postawić sobie wyzwanie i to nie w stylu, odmówię sobie ciasteczko na imieninach u cioci, ale z gatunku takich, które zapamięta do końca życia. Takich, które będą zasługiwały na słowa, które napisał John Collins na karteczce, wręczanej zawodnikom pierwszego Ironmana „behind the finish line brag for the rest of your life„, [ za metą chwalić się do końca życia ]. Jestem w trakcie analiz i wkrótce będę w stanie zaproponować wyzwanie oraz zarys części charytatywnej. Jednak już teraz kupcie karnet na basen, pianki pływackie wówczas gdy nabierzecie innych kształtów. Niecierpliwi? Ratownictwo morskie na całym świecie działa pod znakiem krzyża maltańskiego – będzie nam towarzyszem już we wrześniu 2015 roku.

I took a look at the list of his year’s participants, and out of the 284 people Zdzichu would be the vice-senior one: https://www.youtube.com/watch?v=UiO-JRegQmM

Maybe some company could help in organizing this, as part of its CSR efforts? The new narration, this time 10 months long, could be a continuation of the Maltese Order’s charitable work. Various groups could be invited to join in. Would you still be interested? Would it still be possible to weave a new story which would attract people and not make them feel fed up? I don’t know. With a little help from our friends we could get immersed into the long and fascinating history of the Order of Malta, alternating it with short pieces on VO2 max, cadence, putting the hand in water at the angle of 60 degrees.

What for?

I assume that a few history lessons will do no one any harm, but also that a few of you will want to take up a challenge. Not the kind of challenge where you give up having sweets at your auntie’s nameday party, but the kind that one remembers for the rest of one’s life. A challenge which will deserve the words written by John Collins on the ticket given to the participants of the first Ironman ever: “behind the finish line brag for the rest of your life”. Right now I am in the middle of making analyses and soon I will be able to present the challenge and the outline of the charity part. Eager to know more? Sea rescue vessels carry the Maltese cross all around the globe – it will accompany us in September 2015 already.

jak sądzicie, coś się zacznie ? Sopot wschód.
jak sądzicie, coś się zacznie ? Sopot wschód./what do you think, will something new begin? Sopot sunrise.

 

 

 

31. inny wymiar akcji /ENG:A NEW DIMENSION

Przepraszam za prywatę, ale jeszcze czuję się lekko uprzywilejowany. Janek – nasz syn kończy dzisiaj 21 lat. Tylko ta liczba daje mi świadomość upływającego czasu, natomiast ostatnie, prawie 3 miesiące to była podróż do przeszłości. Cofnąłem maszynę czasu o jakieś 20 lat i to jest nasza z Kasią, osobista nagroda, niesamowite uczucie warte włożonego wysiłku.

Druga nagroda dla szpitala rośnie, to znaczy – pieniądze spływają na koto fundacji, za co bardzo, w jej imieniu dziękujemy. Według danych z piątku jest już około 90 tys. zł i zgodnie z deklaracjami powinno jeszcze pojawić się około 70 tys. zł. Całość rozliczenia akcji opublikuję po jej zakończeniu, również rozliczenie będzie dostępne w zwykłym sprawozdaniu z działalności fundacji, ale to za jakiś czas.

Please forgive me for mentioning private matters, but I still feel somewhat privileged. Our son Janek is turning 21 today. It’s only thanks to this number that I am aware of the time passing, whereas the last almost 3 months were a journey to the past. I moved the time machine back by some 20 years and this is our – Kasia’s and mine – personal reward for all the invested efforts.

The other reward, the one for the hospital, keeps on growing. The money keeps coming to the foundation’s account – thank you on its behalf. As of last Friday, the total amount of donations is already 90 thousand PLN, and another 70 thousand, declared by the contributors, should come to it. I will keep you posted once the whole project has been wrapped up. The numbers will also figure in the foundation’s report, but that comes later.

 

WPŁATA DAROWIZNY NA KONTO:

Fundacja Polskich Kawalerów Maltańskich w Warszawie „Pomoc Maltańska”

Nr rachunku bankowego PKO BP S.A.

51 1020 1156 0000 7602 0089 7512

z dopiskiem „TT – respiratory” informacje są dostępne: http://zakonmaltanski.pl/ekstremalnie/kontakt/

Gdy mój Ojciec dowiedział się o projekcie ‘Ironman za respiratory’ – powiedział mi – to będzie piekło. Zacytowałem te słowa na blogu i znalazły się osoby, które uważały, że sportowanie nie jest piekłem – słusznie. Jednak z perspektywy tego czasu mogę rozwinąć to z pozoru proste określenie. Oczywiście było ciężko, bo ciepło i sucho w ustach, ale to banalne i wiem, że Tacie nie o to chodziło. Są ciekawsze aspekty – była pycha, która boleśnie został skarcona strachem i to wielokrotnie, chciwość, bo chciałem już teraz, wszystko i od razu, za którą słono płaciłem po treningach złym samopoczuciem, skurczami w nocy, ect., musiałem porzucić przyjemności ciała i stołu, gniew przekuć w pozytywny napęd, a najgorszym, codziennym przeciwnikiem było lenistwo. Ten czas to przepracowany rachunek sumienia i to po wielokroć. To właśnie zapanowanie nad demonami naszej natury pozwoliło wbiec na metę, w miarę godnie i w dobrym czasie.

Akcja nabrała innego wymiaru, za dostrzeżenie czego bardzo dziękuję – Tomek

Donations can be made to the following account:

The Polish Knights of Malta Foundation “Pomoc Maltańska” in Warsaw

Bank: PKO BP S.A.

Account number:  51 1020 1156 0000 7602 0089 7512

with a note: “TT – respiratory”

For more information please visit: http://zakonmaltanski.pl/ekstremalnie/kontakt/

When my Father learned about the project ‘Ironman for ventilators’, he said: this will be hell. I quoted his words in my blog and it turns out there were people who rightly believe that sport is not hell. But with the benefit of hindsight I can describe in more detail this seemingly simple image. Of course it was difficult, because my mouth got hot and dry, but this is banal and I know my Dad did not mean that. There were more interesting aspects too: vanity, which was punished by fear on many occasions; greed: because I wanted it all there and then, and for which I paid with feeling low after training sessions and with night cramps etc; I had to give up the pleasures of the flesh and the table, I had to transform anger into a positive drive. And my worst sin, committed daily, was laziness. This whole time was a repeated examination of my conscience. It was thanks to harnessing the demons of our nature that I was able to get to the finishing line with some dignity and with a good result.

Thank you for noticing that the project has gained a new dimension – Tomek

DSC_0042

 Wojciech Ratkowski: Pokażesz nam wszystkim, że ciężką pracą i wiarą w jej końcowy efekt, pokonasz nie tylko dystans ironman’a, ale że można też przełamać bariery niemożności tkwiące w nas samych. Powodzenia.

Tatiana Andrzejewska: Dzięki, że to robicie. Świadomość, że są ludzie którzy troszczą się o innych i którzy przekraczają swoje różne ograniczenia, wygodnictwo, lenistwo, humor, emocje, przyzwyczajenia, kondycję, by pomóc innym daje wiarę, że wszystko, naprawdę wszystko jest możliwe i że warto żyć, próbować, zmieniać się, rosnąć i rozpoczynać od nowa. Że warto znaleźć w sobie siłę, by zawalczyć o samego siebie i o innych. Dziękujemy z całego serca.”

Lukasz Hryckiewicz: Chciałbym bardzo serdecznie pogratulować, bardzo wielu rzeczy, a jest tego naprawdę dużo. Przede wszystkim hartu ducha i zaparcia w treningach, przygotowania, codziennego porannego wstawania i zmuszania siebie do coraz to większego wysiłku, podjecie próby przygotowania się i konsekwentne realizowanie tego dzień po dniu jest naprawdę czymś niebywałym, zwłaszcza przygotowanie się do tego w tak krótkim czasie, w chyba najtrudniejszych zawodach jakie istnieją. Zorganizowanie całej akcji, łącznie z nagłośnieniem jej, co poza treningami, które na pewno wysysały masę energii jest czymś również niesamowitym, gdyż zapewne gdyby nie to, to ja i pewnie masa osób nigdy by sie do tego nie przyłączyła z prostej przyczyny – bo by nie wiedziała. Śledzenie Pana bloga, przemyśleń, opisów i zmagań tylko i wyłącznie upewniło mnie, iż zadeklarowałem udział w bardzo słusznej akcji, gdyż znalazł się ktoś, kto zupełnie bezinteresownie wyciął swój znaczny kawałek życia aby zrobić coś, aby pomoc innym, to coś, to nie była kwesta uliczna, do których zawsze podchodziłem z dużym oporem ale włożenie niesamowitego wysiłku fizyczne z ogromną konsekwencją i dlatego też zdecydowałem się wziąć w tym udział. Jeszcze raz serdecznie gratuluje przede wszystkim ukończenia i to ze świetnym wynikiem, świetny cytat w ostatnim wpisie podsumowuje całość – żelazo nie klęka. Opaskę na rękę, chciałbym nosić aby pokazać, iż takie akcje mają miejsce.

Oficjalny FILM z Castletriathlon Malbork 2014

Wojciech Ratkowski: You will show us all that hard work and a strong belief in its effect will let you complete the Ironman distance, and also that one can overcome the barriers which exist inside of us. Good luck.   

Tatiana Andrzejewska: Thank you for doing this. Knowing that there are people who care about others and who overcome their limitations, their laziness, their moods and emotions, their habits and shape in order to help others, gives me faith that everything, and I mean really everything, is possible, and that it is worth to live, to try, to change, to grow and to start over again. That it worth it to find the strength inside to fight for oneself and for others. Thank you with all my heart.

Lukasz Hryckiewicz: I would like to congratulate you, and there are many things to congratulate for. First of all: your courage and strong will to continue training, your preparations, waking up early every day and subjecting yourself to an even greater effort. Undertaking the attempt to get ready and carrying out the plan day after day is something truly amazing – especially given such a short time and probably the most difficult discipline there is. Organizing the whole project and publicizing it must have been time and energy-consuming just as well as the training sessions, and it is also admirable – if not for that, many people, myself included, would never have joined for one simple reason: we would never have learned about it.

Following your blog along with your thoughts, descriptions and efforts only made me the more certain that I chose to join a very righteous project, started by someone who, not hoping for any benefits for himself, cut out a significant sections of his life in order to do something to help others. This something was not just ordinary fundraising in the streets – which is something I have always been skeptical of – but investing an immense physical effort with great consequence, and this is why I decided to join in.

Once again let me congratulate you on having completed the challenge, AND with a great result. The quote in the last entry, iron doesnt kneel, sums it up very succinctly. I would like to wear my wristband in order to show the world that such things are done.

The official video from the Castle triathlon Malbork 2014

http://youtu.be/Mgexj3gDOTU

te skromne opaski - dla mnie wyjątkowo cenne - cały czas miałem na nadgarstku - czekają na wszystkich darczyńców
te skromne opaski – dla mnie wyjątkowo cenne – cały czas miałem na nadgarstku – czekają na wszystkich darczyńców/these simple wristbands are very precious to me, as I had one on all the time, and they are waiting for all the contributors

30. żelazo nie klęka / ENG: iron doesn’t kneel

Zacznę od cytatu z listu jaki otrzymałem od Tatiany z Warszawy:

„Dzięki, że to robicie. Świadomość, że są ludzie którzy troszczą się o innych i którzy przekraczają swoje różne ograniczenia, wygodnictwo, lenistwo, humor, emocje, przyzwyczajenia, kondycję by pomóc innym daje wiarę, że wszystko, naprawdę wszystko jest możliwe i że warto żyć, próbować, zmieniać się, rosnąć i rozpoczynać od nowa. Że warto znaleźć w sobie siłę, by zawalczyć o samego siebie i o innych. Dziękujemy z całego serca.”

Szpital otrzyma potrzebne środki a my, wielką satysfakcję – jeśli jest tak jak piszę Tatiana, że akcja działa również w tym wymiarze. Dziękuję w imieniu Kasi oraz Ani i Jerzego Donimirskich, którzy ciągną ze mną projekt poświęcając masę swojego czasu.

Let me begin with a quote from a letter I got from Warsaw from Tatiana:

“Thank you for doing this. Knowing that there are people who care about others and who overcome their limitations, their laziness, their moods and emotions, their habits and shape in order to help others, gives me faith that everything, and I mean really everything, is possible, and that it is worth to live, to try, to change, to grow and to start over again. That it worth it to find the strength inside to fight for oneself and for others. Thank you with all my heart.”

The hospital will get the funds it needs, and what we will get is immense satisfaction – as the project seems to work on this level too, as evidenced by Tatiana’s words. I would also like to express my gratitude on behalf of Kasia as well as Ania and Jerzy Donimirski, who have been sacrificing a lot of their time for this project along with me.

Kasia - główny support
Kasia – główny support / Kasia – the main supporter

Kasia nie chciała, by ją wymieniać w blogach, miałem pełne embargo na zdjęcia, co nie ułatwiało pisania – teraz, za metą chyba mogę więcej? Kasiu dziękuję Ci za te 10 tygodni, za akceptacje braku wakacji, akceptację rozwalonych weekendów, przebudowania mieszkania na salę treningową, pomoc o 5:30 rano w zapasach z budzikiem, ale również tolerowanie moich humorów w końcówce. Towarzyszyłaś na rowerze w treningach biegowych, pilnowałaś diety, pomagałaś w ćwiczeniach rozciągających, robiłaś masaże. Bez Twojego wsparcia, te 24h w Malborku byłyby znacznie trudniejsze. Domyślam się co przeżywałaś gdy w TVN komentowałem w lipcu śmierć triathlonisty, albo gdy słyszałaś dookoła siebie opinię, że to jest niebezpieczne. Milczałaś, gdy straciliśmy na koniec sierpnia kontrakt a wszystko kręciło się wokół startu. Choć jesteś taka delikatna, to jesteś również bardzo silna. Dziękuję.

Świetna, niedzielna relacja Ani i Kasi oraz błyskawicznie tłumaczenie Ani Kruk pozwoliło wielu śledzić wydarzenie. Sam czytając rano, ponownie przeżywałem ten start. Otrzymałem gratulacje, słowa uznania dla naszego teamu – to dla nas ważne. Oczywiście jest też tak, że po dobrej zabawie budzimy się bólem głowy i lżejszym portfelem. Dzisiaj boli mnie wszystko i wiem że  łatwiej będzie przypomnieć sobie osoby, które balansując na granicy życia i śmierci zależą w pełni od tych respiratorów, które kupimy. Moja siostra napisała, że minąłem metę ale, że to nie kończy akcji i co …? To wspaniałe – otóż pojawiły się deklaracje darowizn, jest i osoba, która podwyższyła swój zakład. Wy kontynuujecie podczas gdy ja zakończyłem po 10 tygodniach – dzięki wielkie w imieniu fundacji maltańskiej i szpitala.

Kasia didn’t want to be mentioned in the blog entries and I had a total ban on her photos, which didn’t make things easy for me – now that the race is behind us I hope I’m allowed a bit more? Kasia, thank you for those ten weeks and for having accepted no holidays, ruined weekends, rearranging the flat and turning it into a gym. Thanks for your help at 5:30 AM when I wrestled with the alarm clock and for putting up with my moods near the end. You kept me company on your bike when I was training for the run, you monitored my diet, helped me in stretching exercises and gave me massages. Without your support the 24h in Malbork would have been much harder. I can only imagine what you went through when I commented the death of the triathlon participant in July on the television, or when you heard people say that what I was doing was dangerous. You were silent when in the end of August we lost touch and everything revolved around the IM. Even though you’re so delicate, you’re also very strong. Thank you.

The fantastic live coverage provided on Sunday by Kasia and Ania, along with Ania Kruk’s prompt translation, allowed many people to follow the events unfold. I received many congratulations and words of appreciation for our team – this means a lot to us. When I read it this morning, I was taken back to Sunday myself. Often, as we know, a great time we’ve had means waking up the next day with a headache and a lighter wallet. Today I ache all over and I know it will be a reminder of all the people who are suspended between life and death and who depend entirely on the ventilator we will buy. My sister wrote that crossing the finishing line wasn’t the end of the project…And what happened? New contributions appeared and one person raised their bet – this is unbelievable. You keep on going strong while I finished after ten weeks – thank you again on behalf of the foundation and the hospital.

oznakowanie
oznakowanie dzień przed startem / Getting tagged the day before
do wody
do wody / Into the water
DSC_0129
ciasno / cramped

W Malborku noc z soboty na niedzielę była krótka, ktoś nieopodal imprezował, przez godzinę wył alarm, „wielkie nawadnianie” – dzień przed startem pije się dużo, tak by siki były blade – powodowało, że dwa razy sprawdzałem czy są blade, wszystkiego spałem może ok. 2 godzin. Rano po 4tej owsianka z rodzynkami, polana miodem i zielona herbata (działa dłużej niż czarna). Gdy doszedłem na start i zobaczyłem czarną rzekę to zrobiło mi się miękko. Po krótkiej krzątaninie weszliśmy do wody, ale był tłok i brak miejsca na rozruch pływacki. Gdy ruszyliśmy z 3min opóźnieniem, dostałem się w sam środek „pralki”, młócka była okrutna, stąd wielu chowa pasek od okularów pod czepek. Dostałem parę kopów, ktoś mnie pociągnął za nogę – to należy do uroków startu, walka o miejsce przez 500m jest walką wręcz. Bez doświadczenia, ale po Zdzichowej edukacji, wiedziałem, że albo boczkiem, albo na pięści – wybrałem to drugie i po 200m wokół mnie było coraz mniej ludzi.

Saturday night in Malbork was a short one with someone nearby having a loud party and an alarm howling for an hour. On top of that, I went through the “great hydration” – the day before the event one has to drink so much for urine to become pale, and so I kept on checking whether it was indeed pale. With all that I slept for 2 hours tops. At 4 AM I had my oatmeal with raisins and honey with green tea (lasts longer than black). When I got to the starting line and saw the black river, I felt soft in the knees. After a short while we entered the water but it was so crowded that it was hard to warm up. When we set out three minutes late, I found myself in the very centre of the “washer”, there were arms flailing all around – which is why many people tuck their goggles strip under the cap. I got kicked a few times, someone pulled my leg, but this is one of the charms of stetting out. The first 500 m is a fight is a close combat. I have no experience but educated by Zdzichu I knew that it was either swimming on the side or using my fists – I chose the latter and after 200 m there were fewer people around me.

pralka + widać boje oznaczające trasę
pralka + widać boje oznaczające trasę / the washer + the buoys delineating our route

Oczywiście zapłaciłem za to hiperwentylacją, zaparowały okulary, do tego przy pierwszej boi dopłynąłem do zasapanego jak ja faceta, który przeszedł do stylu klasycznego – silny kop prosto w ramię uświadomił mi, że to może być groźne, woda mulista, a do tego szuwary – nic nie było widać na wyciągnięcie ręki. Po 900m ustabilizowałem oddech, zrobiło się luźniej i płynąłem, wiedząc, że ruchy są obszerne, mocne a oddech spokojny. Przemierzałem dystans i nie mając już za wiele do roboty czekałem na wschód słońca znad murów zamku i zmówiłem krótki, ale konkretny pacierz. Dopiero na rowerze uświadomiłem sobie, że popłynąłem poniżej 1h30min. O poranku ( 7:30 ) było dość rześko, ale nie zdecydowałem się ubierać drugiej warstwy na górę, dookoła zawodnicy wkładali specjalistyczne obcisłe wiatrówki, ja miałem tylko trykocik wkładany przez głowę, którego bym nie zdjął przez kask, więc pomny na słowa Zdzicha – po 20 minutach z dużych mięśni buchnie jak z pieca, więc wytrzymasz – pojechałem w body i nie było źle.

This of course led to hyperventilation and my goggles steamed up. At the first buoy I leveled up with a man just as short of breath as me, who had switched to breaststroke. A strong kick right in the shoulder made me realize that this was dangerous: muddy water and reed beds with hardly any visibility. After 900 m I stabilised my breathing, it got less crowded and I swam knowing that my moves were wide and powerful and my breathing was calm. I was doing my distance without much else to do, so I waited for the sunrise over the castle walls and I said a short but concise prayer. At dawn (7:30) it was quite cool, but I decided against putting on another layer on top. Others were putting on specialist tight windbreakers and I only had a simple pull on leotard which I wouldn’t be able to take off with the helmet on, so bearing in mind Zdzichu’s words – after 20 minutes your large muscles will fire up like a stove, so you’ll be ok – I cycled wearing my bodysuit and it wasn’t bad.

źródło: http://castletriathlon.com/ zdjęcie LABOsport
źródło: http://castletriathlon.com/ zdjęcie LABOsport
pierwsza zmiana - na rower
pierwsza zmiana – na rower / changing for the 1st time – before the bike

Na rozgrzewkę narzuciłem mocne tempo ok. 33km/h i zacząłem drugie śniadanie – galaretki energetyczne, batonik, do tego woda z miodem i cytryną. Słońce wstawało, było pięknie i … szybko. Ostatnia wizyta u Marka Szerszyńskiego w serwisie rowerowym w Sopocie, to również rada na jakich przełożeniach jechać, Zdzichu powiedział, że idealna kadencja dla mnie to 73/min i poszło. Było też zabawnie. W ostatnim dniu przed wyjazdem zamontowaliśmy przystawkę lemonda – ja na takim czymś nigdy nie jeździłem.

To warm up I took on a fairly good speed of ca. 33 km/h and I started munching on my 2nd breakfast: energizing jellies and bar, plus water with honey and lemon. The sun was rising, it was beautiful and.. fast. At the last visit to Marek Szerszyński’s bike repair place in Sopot I learned what gears I should be using. Zdzichu said that the perfect cadence for me was 73 revolutions per minute. There were fun moments too. The last day before leaving we attached a clip-on aerobar, known as Lemonds – I’d never used anything like that.

przystawka do pozycji aerodynamicznej - tzw. lemondka
przystawka do pozycji aerodynamicznej – tzw. lemondka – nowa pozycja rozciąga plecy i zgniata płuca -:) łatwo nie jest, ale jest znacznie szybciej / The clip-on aerobar forces a new position which stretches the back and crushes the lungs it’s not easy but it’s much faster

Pedałuję pierwsze kółko i mija mnie gość, który życzliwie podpowiada, że źle trzymam, bardziej do przodu mniej na nadgarstkach, bo przedramiona siądą. Zweryfikowałem kosztem mocniejszego rozciągnięcia pleców i było lepiej. Maksymalną prędkość którą jechałem to 35,5km/h, ale odpuszczałem, bo to kosztuje, średnia wyszła 29,4 km/h. Bardziej pilnowałem tętna, które wahało się od maks 141ud/min, ale były i fragmenty relaksu 110 ud/min – średnie 131ud/ min i tak miało być. Na każdym kółku coś jadłem i dużo piłem, wiedząc, że to opóźni skurcze, prewencyjnie łyknąłem też koncentrat magnezowy (150km). Na trasie, w połowie mojego czasu, był też wypadek –czołówka dwóch zawodników, dojechałem tam 2 minuty po zdarzeniu, tłumek udzielał pierwszej pomocy, ktoś dzwonił, ktoś reanimował – wyglądało to strasznie, jednego nieszczęśnika odwieźli do szpitala a ja jechałem coraz mocniej skoncentrowany.

In my first loop I was passed by a guy who was kind enough to give me a hint: I was holding the handlebars wrong: more forward and less on your wrists, or your forearms will go bust. I followed the advice and it was better but at the cost of stretching my back even more. The maximum speed I made was 35.5 km/h but I didn’t force it because one pays for it later. The average was 29.4 km/h. I focused on keeping my heart rate in check. It oscillated between the maximum of 141 beats per minute and slower “relaxation” moments with 110 bpm. The average was 131 bmp, as planned. With every loops I ate a bit and drank a lot. Knowing it would delay cramps, I also had a magnesium supplement (at 150 km). There was also an accident, more or less halfway through my time – two cyclists collided head-on. I got there 2 minutes after it happened, a small crowd was busy with CPR, someone on the phone – it looked terrible. One unlucky contestant was taken to hospital and I pushed on more and more focused.

Zdzichu - nie mówiłem Ci tego, ale ten kask NOFTOKOR - był dla mnie za mały.
Zdzichu – nie mówiłem Ci tego, ale ten kask NOFTOKOR – był dla mnie za mały / Zdzichu – I haven’t told you but the NOFTOKOR helmet was too small for me.

Ostatnie 60km było trudne, zerwał się porywisty wiatr, który w normalnej pozycji hamował do 20km/h, więc praktycznie cały czas trzeba było jechać „na lemondzie” by utrzymać choć 27km/h, do tego zadzierałem głowę do góry, bo utrzymanie prostej linii było bardzo trudne tak ze względu na wiatr, jak i zmęczenie.

The last 60 km were difficult, with strong wind which slowed us down to 20 km/h in the normal position, so I rode leaning on the aerobars practically all the time to keep the speed at some 27 km/h. I had to keep my head up because it was hard to keep moving in a straight line both due to the wind and the tiredness.

strefa odżywiania - zwalniamy do 15km/h
strefa odżywiania – zwalniamy do 15km/h / Food pit stop – we’re slowing down to 15km/h

Czas dla tych 180km w nieco ponad 6godzin, przy tych warunkach i dwukrotnym sikaniu jest świetnym wynikiem. Piotr dzięki za rower!

The time of just over 6 hours for those 180 km, in those conditions and with two stops to pee, is a great result. Piotr, thank you for the bike!

koniec roweru
rower wytrzymał bez zarzutu – pożyczony od Piotra – www.orkasurf.pl /The bike served me perfectly well – it was borrowed from Piotr – www.orkasurf.pl

Wiedziałem, że ta część poszła lepiej od założeń a pływanie zrobiłem bez siłowania, jednak bałem się zejścia z roweru. Kasia (robiąc fotografie!) wołała przypominając, bym w strefie zmian rozciągnął Achillesy. Pamiętałem, ale to bardzo ważne, gdy główny support pamięta detale, to oznacza, dla mnie – pół przytomnego, że będzie pomagała w tych trudniejszych chwilach. Przed biegiem, sznurowanie butów, bananek, łyk nagrzej niestety coli, rozciąganie i wstałem.

I knew this part had gone better than expected and I had swum without forcing it, but still I feared dismounting the bike. While taking photos, Kasia shouted from the distance to remind me to stretch my Achilles tendons in the changing zone. I did remember, but it was very important that she remembered such details. It meant that she would help me in the hard moments, and I was already half-conscious by then. Before the run: tying up the shoes, a banana, a sip of coke (sadly warm), stretching and I got up.

buty - wiązać nie za ciasno
buty – wiązać nie za ciasno /Never tie your shoes too tightly

Nogi były moje, więc z nadzieją ruszyłem.

The legs were mine so I set out with high hopes.

pierwsze kroki na początek maratonu
pierwsze kroki na początek maratonu /my first steps at the beginning of the marathon

Pierwsza z 7 pętli poszła w dobrym czasie, może nawet za szybko, kolejne trzy to niestety walka z bólem, przyplątały się kolki, a do tego nie byłem w stanie wypić isotonica, czy zjeść żelka energetycznego, bo zwróciłbym natychmiast, została tylko woda i świeże pomarańcze, w które wgryzałem się i wysysałem sok, co okazało się dobrą metodą.

The first one of the 7 loops was done at a very good pace, maybe even too fast. The next three ones were a struggle with pain, unfortunately, as I had colics. On top of that I wasn’t able to drink an isotonic drink or have an energizing jelly because I would throw it up at once. So what was left for me was water and fresh oranges which I bit into and sucked out the juice – this proved a good method.

pomarańcze
pomarańcze / Oranges

Przebiegnięcie przez strefę turystyczną i krzyżackie kocie łby okazało się perfidnym planem organizatora, nogi wyginały się a ścięgna trzeszczały jak stare parciane paski – to mi odnowiło niezaleczonego po maratonie Achillesa, oberwały też wiązadła w kolanach. Ktoś wywiesił dobry napis na plakacie – żelazo nie klęka – był jak najbardziej a propos. Jakiś ratownik próbował zamrażać mi lewe ścięgno, ale pryskał chlorkiem na skarpetę, jakby się brzydził lekko ją uchylić i dopiero na kolejnym kółku Ola, pomogła zrobić to jak należy.

Crossing the tourist area and the cobbles of the Teutonic Knights turned out to be part of the organiser’s evil plan. My legs would twist and my tendons crackled like old canvas belts – this caused my Achilles contusion from the previous marathon to wake up, as well as my knee ligaments to tear. Someone wrote a good slogan on a poster – iron doesn’t kneel – this was very a propos. Some medical assistant tried to cool down my left tendon but he kept on sprinkling chloride on my sock as if it was too gross so be moved. It was only at the next loop that Ola helped me do it right.

DSC_0306
kolka – przez ponad 20km/ colic – for over 20 km

Na 3 i 4 kółku miałem ogromne kryzysy, jeden za drugim – to była moja „ściana”, ale tylko fizyczna, bez zwątpień i cierpień mentalnych. Widziałem Tatę, potem Zdzicha, grupę kibiców ze Szpitala w Barczewie, moje dzieci, które aktywnie pomagały (foto i realizacja drobnych poleceń Kasi), siostrzeńców, przyjaciół – to niesamowicie pomaga.

The 3rd and 4th loops gave me huge crises, one after another. This was my “wall” but it was only physical, with no mental suffering or doubt. I saw my Dad, then I saw Zdzichu, then the group from the Barczewo Hospital. I saw my children, who helped actively (photos and small errands ordered by Kasia), my nephews and friends – this helps a great deal.

reprezentacja z Barczewa - dziękuję za Wasz doping
reprezentacja z Barczewa – dziękuję za Wasz doping / The team from Barczewo – thank you for your support

W zupełnie odległym miejscu pojawił się Tomek (IILO), który specjalnie przyjechał odjąć mi 28lat -:). Chylo, nawet nie wiesz jakie to było dla mnie ważne, ta krótka konwersacja, łyczek wody, przybita piątka. Ale kryzysy mają swoją siłę, powracają, atakują gdy wszystko wydaje się już dobrze, nie można ich dokładnie przewidzieć, można na nie czekać. Wiesz, że będzie bolało, ale ból to słabości opuszczające nasze ciało – nic więcej. Ja starym sposobem, udałem się po pomoc do Mamy, której z nami już nie ma od 12 lat, a która pozawala bym się potknął ale nie upadł.

At some point I saw Tomek (secondary school nr 2), who had travelled a great distance to come here and make me feel 28 years younger J You don’t even know how important this was for me – this short chat, a sip of water, a high five. But crises have their own power and they return and attack when everything seems alright. They can’t be predicted, one can just wait for them to kick in. You know it will hurt, but pain is weakness leaving the body, nothing more. I used my old method and turned to my Mum, who has been gone for 12 years, and who lets me stumble but won’t let me fall.

piękna okolica, ale zmienny i trudny teren
piękna okolica, ale zmienny i trudny teren/ beautiful area but the terrain: varied and difficult

Myślami również, krążyłem wokół osób, które nie znam, ale widziałem w szpitalu oraz tych, które znam i wiem, że walczą bardziej niż ja, ale bez rozgłosu – Agnieszka, Ela, Tatiana, Lusia.

Tak, byłem skoncentrowany i bardzo zmotywowany, na piątej pętli postanowiłem policzyć czas i biec regularnym tempem. I jedno i drugie mi nie wychodziło. Po pierwsze nie miałem okularów i źle odczytywałem czas, więc wydawało mi się, że nie złamię 13h. Biegnąc w parku usłyszałem jakieś radio, w którym podali godzinę, zacząłem dodawać od 6:03 pływanie, rower i teraz bieg, ale cały czas coś źle liczyłem. Komputer treningowy miałem włączony od początku roweru, bez pływania, ale naliczanie czasu wyświetlało się małymi cyferkami (duże były tempo i tętno] i w końcu odpuściłem, wiedziałem że będzie 12 kwadransów, a mój wynik jest bez znaczenia dla tego sportu i chyba dla mnie. Na ostatniej pętli działał już efekt przyciągania mety, dodatkowo spotkałem Olę, która mi podpowiedziała, że będzie bardzo dobry czas, chwilę podbiegł ze mną Jarek, dzięki któremu nie zwolniłem na końcu. Ostatnie 200m – postanowiłem się -:) „uczesać”, wyprostować i godnie pojawić na mecie – chyba tylko się pojawiłem .

My thoughts were also with the people I don’t know but whom I had seen in the hospital, and those I know and who I know fight even more than I do, but without publicity: Agnieszka, Ela, Tatiana, Lusia.

Yes, I was focused and highly motivated, and at the 5th loop I decided to calculate the time and run at an even pace. I wasn’t able to do either. Firstly, I had no glasses and I misread the time so I thought it wouldn’t be possible to break 13h. Running through the park I heard some radio give the time. I began counting up starting from 6:03: swimming, cycling and now the run, but all the time I was getting it wrong. My training computer had been running since the start of the bike ride, no swimming, but the display had the time in really small digits (while the pace and the heart rate were large) and so I gave up eventually. I knew it would be 12 quarters of an hour, and my result was irrelevant as far as this discipline is concerned, or even me myself. At the last loop I felt the finishing line pulling effect, I also met Ola who have me heads up on the good result, soon afterwards I had Jarek running along thanks to whom I didn’t slow down at the end. The last 200 m: I decided to “fix my hair”, straighten up and show up at the finishing line looking dignified – I think I only managed to show up.

DSC_0392
10m do mety / 10 m to the finishing line

Za metą radość i ulga.

After the line the joy and relief.

6 sek później - mój czas 12:23'30"
6 sek później – mój czas 12:23’30” – sprawdziłem, koło mnie stoi Wojtek z Nysy był szybszy o 8sek. i młodszy o 8 lat / 6 sec later – my result 12:23’30” – I checked: Wojtek from Nysa, pictured, was 8 sec faster and 8 years my junior

No i w trakcie pisania spłynęły wyniki: Na 177 zgłoszonych do IM zostało sklasyfikowanych 124 startujących, zająłem 72 miejsce, w swojej kat wiekowej M45 byłem 6. Czas łączny 12h23min30sek

Pływanie: 1:24’01” (miejsce total: 81 w pływaniu), ale nawigacja w tym mule i szuwarach nie była łatwa, więc krążyłem i pewnie popłynąłem ponad 4km / strefa zmian 9’26” – tu sobie popasałem za długo/ rower 6:02’38” (miejsce 66 w rowerze), / strefa mian 5’47” – a mnie się wydawało, że krócej / bieg 4:41’20” (miejsce 69 w bieganiu). Biorąc okoliczności wynik jest duży. 10 tygodni temu nie wiedziałem czy zdążę się przygotować. Zakodowany sport sprzed 30 lat trzeba było uruchomić. Ponoć drzemie w nas pamięć mięśniowa, ale pytanie czy po tylu latach nie jest zepsuta, do tego trzeba było zdjąć warstwę tłuszczu i pamiętać, że nie mam 18 lat. Bez przewodnika po triathlonie jakim jest Zdzichu, błądziłbym znacznie dłużej – dziękuję Ci. Dalej to już reżim i konsekwencja, a na starcie koncentracja i silna motywacja – dlatego się udało.

As I am writing this, the official results appear: out of 177 participants in the IM 124 have been classified. I was 72nd, and in my age category M45 I was 6th. Total time 12h23min30sec.

Swimming: 1:24’01” (classified as 81st), but navigating in this mud and reeds wasn’t easy so I moved about and probably went over 4 km / changing zone 9’26” – I grazed on for too long here/ cycling 6:02’38” (classified as 66th), / changing zone 5’47” – and I thought it would have been much less / running 4:41’20” (classified as 69th). Considering the circumstances the result is large. Ten weeks ago I didn’t know if I would make it on time with preparations. I had to re-activate sport which had been encoded into me 30 years before. Apparently there is some sort of muscle memory that’s dormant in us but the question was if it was still good after all these years. On top of that I had to take off the layer of fat and bear in mind I’m not 18. Without a triathlon guide like Zdzichu I would be in the dark for much longer – thank you. It worked thanks to the regime and consistence and on the day: focus and strong motivation.

Dziękuję
Dziękuję / Thank you.

http://castletriathlon.com/wp-content/uploads/2014/09/wyniki_1na12014.pdf

Wieczorem o 22:00 odbyła się oficjalna dekoracja zwycięzców i Zdzichu wszedł na 1 miejsce w kat. 55lat w ½ IM z czasem 5:23’26” . Pływanie 1,8km 39’53” (101 miejsce wśród wszystkich 185 sklasyfikowanych) [3’31” czas zmiany] rower 90km 2:36’55” (38 miejsce) [2’26” czas zmiany] bieg 2:00’41”(100 miejsce). Zwracam uwagę na średnią na rowerze – prawie 35km/h – to niesamowite.

http://castletriathlon.com/wp-content/uploads/2014/09/wyniki_1na12014.pdf

At 10 in the evening an official award-giving took place and Zdzichu mounted the top in the category M55 in ½ IM with his result of 5:23’26”. 1.8 km swim 39’53” (101st among all 185 classified participants) [3’31” changing time]; 90 km cycling 2:36’55” (38th) [2’26” changing time]; run 2:00’41”(100th). Look at the average speed when cycling: almost 35 km/h – this is amazing.

Zdzisław Wojtyło I miejsce 1/2IM kat. M55
Zdzisław Wojtyło I miejsce 1/2IM kat. M55 / Zdzisław Wojtyło 1st place in 1/2IM, category M55

Poniedziałek, jesteśmy w domu, o 6h20 obudziłem się zgodnie z dotychczasowym rytmem, wanna, rosołek od Cioci Basi i katalogowanie strat – lewe kolano i prawe ścięgno Achillesa, kilka paznokci u stóp – nie jest źle – nigdzie się nie wybieram. Przyszedł sms od Zdzicha – małe pływanko jutro? Zdzichu, może pojutrze.

Są i pytania co dalej. Ostrożnie proponuję tak – blog mógłby funkcjonować, może przejąć rolę tablicy zamiarów i realizacji, w zakresie różnym, np.: odrywam się od komputera, mniej jem, idę na Mt Blanc w intencji, albo mniej pracuje, cokolwiek chcesz zmienić albo osiągnąć – ale według 3 zasad –  honorowo, bezkompromisowo i zaczynasz od zaraz. Wiem, że ciężko jest wpisać się publicznie na taką listę, bo może się okazać listą chwały albo też wstydu, przechodziłem przez to. Choć mam świadomość, że nieudana próba nie musi być wstydem – wmawiałem to sobie przed startem.

Czy będzie kontynuacja z mojej strony? Może kiedyś – wówczas dam znać.

Monday morning, we’re at home, I woke up at 6h20 following the current rhythm, bath, broth from Auntie Basia and making a catalogue of injuries: left knee and the right Achilles tendon, a few toenails – but hey, I’m not going anywhere. A text comes from Zdzichu – little swim tomorrow? Zdzichu, maybe the day after tomorrow.

There are also questions: what’s next? My tentative suggestion would be: the blog can continue its existence as a blackboard for plans and projects in various scopes, for example: getting unglued from the computer, eating less, climbing Mount Blanc with an intention, or working less, whatever you want to change or achieve – but in accordance with 3 principles: in a honourable way, no compromising, and starting right now. I know it is difficult to put one’s name on such a list because it can become a list of glory or shame – I know, I’ve been through that. Although I do realize that a failed attempt doesn’t have to mean shame – which I told myself before the start.

Will there be any continuation on my part? Maybe one day – I will surely let you know.

zimna kąpiel w Nogacie
zimna kąpiel w Nogacie – na zakończenie /A cold bath in the Nogat – a celebratory conclusion

W imieniu fundacji maltańskiej, szpitala w Barczewie dziękuję za włączenie się do akcji i za Waszą hojność. Ja po 10 tygodniach dotarłem na metę, ale możliwość kontynuowania pomocy nadal jest otwarta.  Tomek

On behalf of the Maltese Foundation and the Barczewo Hospital I would like to thank you for joining in and for your generosity. After 10 weeks I reached the finishing line, but the possibility to provide help is still open.  Tomek

te skromne opaski - dla mnie wyjątkowo cenne - cały czas miałem na nadgarstku - czekają na wszystkich darczyńców
Taką opaskę cały czas miałem na nadgarstku – jest dla mnie wyjątkowo cenna. Identyczne czekają na wszystkich darczyńców – dziękujemy Jerzy Donimirski i Tomasz Tarnowski. / I had such a wristband on all the time – it’s very precious to me. Everyone who contributed will get one too – thank you! Jerzy Donimirski and Tomasz Tarnowski