Na krawędzi, ekstremalnie, nie ważna nazwa – jesteś w miejscu, w którym widzisz przepaść i nie wiesz co dalej. To jedynie przybliżenie.
On the edge, extreme situations, no matter what we call it – you find yourself at a place where all you can see in front of you is an abyss, and you don’t know what to do.
Dynamiczny czas powoduje, że kolejnego dnia życie może wyglądać kompletnie inaczej, wszystko się przewartościowuje. Byłeś zdrowy, jesteś chory, miałeś ciekawą pracę, jesteś bez pracy, była rodzina – nie ma rodziny, itd., można wyliczać. Ale co dalej? Jak działać w sytuacji ekstremalnej?
The dynamic rhythm of life can mean that the next day your life can turn around with all its values completely reorganized. You were well, now you’re ill. You had a good job, now you’re unemployed. You had a family, the family is gone, etc.. But what to do? How to act in an extreme situation?
Miałem możliwość rozmawiania kiedyś z Piotrem Pogonem, człowiekiem, na którego spadło w krótkim czasie zbyt wiele nieszczęść – uwierzcie. Dzisiaj pomaga innym, biega maraton z jednym płucem i wchodzi na możliwie wysokie góry wraz z dwudysznymi. Pozbierał się wówczas gdy zszedł głęboko, poczuł dno i odbił się, dalej to już ogromna siła woli prowadziła Piotra do celów, które sobie wyznaczał … coraz to dalej. Rozmawiałem również z Markiem Kamińskim, który w swoich książkach opisuje polarną walkę z samym sobą, dzień po dniu, z pozoru identyczny schemat zamienia się w subtelny system motywowania umysłu i organizmu, przezwyciężania strachu. Nie podejmuje się streszczania, jedynie mogę zachęcić do lektury – może np. „Moje bieguny” – czytałem. Czy mnie przycisnęło i musiałem walczyć? Tak, walczę przez 20 lat, życiowo – jestem uformowanym na siłę długodystansowcem. Gdy jest źle, bardzo źle, staram się racjonalizować sytuację, spojrzeć na nią pod innym kątem, przemieścić się i nie dać zgnieść. Pozycja nieruchoma, sztywna, brak działania nie prowadzą do rozwiązania sytuacji.
I once had the opportunity to talk with Piotr Pogon – a man whom too many disasters befell in too short a time – trust me on that. Today he runs marathons with one lung and climbs as high as he can with “bi-lunged” people. He pulled himself together when he had gone deep and touched the bottom. Once he bounced off it, his enormous strong will led him to aims which he set for himself, further and further. I also spoke with Marek Kamiński, who in his books describes his polar fight against himself. Day after day, his apparently identical scheme turns into a subtle system of motivating the mind and the body and of overcoming fear. I don’t plan to summarise it for you, but I’d definitely recommend reading, for ex. Moje bieguny (My poles), which I’ve read myself. Have I felt pressure on me and had to fight? Yes, I’ve been fighting for 20 years. In terms of my life I am a long-distance runner, forged this way by force. If things get bad, really bad, I try to rationalise and look at the situation from a different angle; move and not get crushed. Staying put, doing nothing – that leads nowhere near to solving the problem.
dopóki walczysz jesteś zwycięzcą – Św. Augustyn
As long as you fight, you’re a winner – Saint Augustine
Nie trzeba biegać długich dystansów, modlitwa też jest działaniem, wiedzą o tym Ci, którzy potrafią z niej korzystać.
You don’t have to run long distances – the prayer is also an action. Those who know how to use it, know about it very well.
W ostatnich dniach otrzymałem wiele pozytywnych informacji w sprawie naszej akcji. Przede wszystkim jest nas coraz więcej a może być jeszcze więcej gdyż ukazał się w piątkowym (22 sierpnia) Dzienniku Bałtyckim wywiad Jarosława Zalesińskiego, który uchwycił odpowiednie proporcje akcji, przechylając mocniej w stronę jej sensu poza sportowego, za co bardzo dziękuję, bo te aspekty fizyczne zagospodarowałem z naddatkiem w blogu. Odezwała się również redakcja Rzeczpospolitej, która obejmie patronatem akcję – tu również marzę o silnej reakcji czytelników, czasu wszak coraz mniej. Ale pojawiły się i złe informację. Otrzymałem zawodową informację, która mi nie pomoże w ostatnich dwóch tygodniach, ale traktuję ją wręcz symbolicznie. Jeśli jest ZŁY, to czuwa i pojawia się wówczas, kiedy robimy coś dobrego, już prawie ma nam się udać – wtedy „zły” mówi dzień dobry i miesza, tworząc tzw. zbiegi okoliczności.
The last days brought plenty of positive information concerning our project. First of all, there are more and more of us. But the numbers can grow even more following the publication of the interview by Jarosław Zalesiński (in Dziennik Bałtycki from Friday, 22nd August), who captured the right proportions of the project by devoting more attention to its other aspects than the sport, considering I have devoted a lot of attention to the physical side of it here, in my blog. I also heard from the daily Rzeczpospolita who will extend their patronage over us – I count on a lively reaction of its readers as time is slipping away. But there’s also bad news too. The bad news is related to my professional life and it will definitely not help me in the last two weeks, but I’m treating it symbolically. If evil powers are there, then they surely keep vigil and resurface when we’re about to do something good. When we’re about to succeed, then the evil enters the stage and causes confusion by creating what we call coincidences.
Druga informacja, którą otrzymałem, jest z gatunku najcięższych. Wyobraź sobie czytelniku, że pakujesz się na wakacje, załatwiasz ostatnie sprawy przed wyjazdem i dostajesz sms, by pilnie pojawić się w klinice. Tatiana wysłała męża z dziećmi na wymarzone wakacje, a sama przepakowała walizkę i … pojechała do szpitala. Mocne leki spowodują, że za dwa dni nikt nie będzie mógł jej odwiedzać, chyba, że przez szybę, w maseczce. Uczestniczy w naszej akcji za pośrednictwem tabletu i zapytała, że jeśli ktoś umie się pomodlić, to prosi o drobny wysiłek o 21:37 – ma tyle jeszcze do zrobienia…
The other information I got belongs to the darkest and most daunting. Imagine, my dear reader, that you’re packing for a holiday, finishing things before leaving for a break and you get a text telling you to appear at a hospital – urgently. Tatiana sent her husband and kids on their dream holiday, repacked her own suitcase and… went to the hospital. Strong medications will mean that in 2 days’ time no one will be allowed to visit her, unless wearing a mask and through a glass pane. She’s following us using her tablet and asked all of those who can pray for a small effort at 21:37 – she still has to much left to do…
Kochana Tatiano! Dzielę kilometry biegu na cząstki, które zadedykuje Tobie, dzielnej Eli i wielu z Was – im ciężej mnie tym lżej Tobie. Pamiętam 21:37.
Dearest Tatiana! I’m dividing kilometres of my run into bits dedicated to you, the brave Ela and many others – the harder it is for me, the lighter it is for you. I remember about 21:37.